Odezwij się, a powiem ci kim jesteś.
Dzisiejszy język młodzieży, ba już małych dzieci w przedszkolu woła o pomstę do nieba. Jak w szkole dzieci powstrzymują się od obraźliwych, niecenzurowanych wypowiedzi, to już poza murami szkoły, w towarzystwie, znikają wszelkie granice.
Dbajmy o język wypowiedzi i nie bójmy się zwracać uwagę osobom, które go kaleczą. Okey do podpitych dżentelmenów nie podchodźmy i nie próbujmy ich prostować, od tego są specjalne służby. Jednak o dzieci zadbajmy. Słowa, którymi operuje dzisiejsza młodzież zatrważają, pomijam fakt, że dla osób nie wtajemniczonych, większość z nich brzmi, jak bełkot, a rechot młodzieży towarzyszący wypowiadaniu tych słów, jeszcze bardziej peszy i zawstydza osoby dorosłe. W tym momencie dziękuje za swoją pracę, bo dzięki niej mogę poznawać slang dzieci i młodzieży, który zmienia się z prędkością światła. Żyjemy w rzeczywistości, w której zwyczajne słowa uzyskują moc inwektywy i zniewagi.
Każdy z nas przechodził przez etap buntu, gdzie wszelkimi sposobami próbował uwodnić samemu sobie, że jest dorosłym. Najprościej było używać przekleństw, wulgaryzmów. W moim domu rodzinnym przestrzegano babcinej zasady, która brzmiała "Odezwij się, a będę wiedziała jak jesteś wychowany". Jak mantrę powtarzano mi, że swoją wypowiedzią mogę zepsuć nawet najpiękniejszą fryzurę i makijaż.
![JA I INNI LUDZIE / RELACJE W GRUPIE - SuperKid](https://www.superkid.pl/uploads/clip/people/kids-seesaw.jpg)
Zawsze mnie zaskakiwał i nie przestanie zaskakiwać fenomen zanikającego rerania w wypowiedzi niecenzuralnych słów. Dzieci, jak również osoby dorosłe, w gabinecie podejmują liczne próby wypowiedzenia słów "krowa", "korek', "rurka" etc., a na ulicy bez problemu krzykną [...]rwa nie wspomnę już o wyzwiskach i przezwiskach. W gabinecie wymowa grubego koca nie wychodzi, a na ulicy "Ty gruby .... tutaj wulgarna nazwa męskiego zwisu, i nie mam na myśli krawata.
Mając na studiach zajęcia z znanym psychologiem, nie mogłam skupić się na wykładach, nie z powodu urody wykładowcy, bo ona była wątpliwa, ale sposobu w jaki się wysławiał. Mówił tak, że chciało się go słyszeć, ale nie notować. Jego głos działał jak magnez, patrzyłam i słyszałam (nie słuchałam) i nic nie wiedziałam. Standard - bicie piany. Notabene zastępstwo z nim było z osobą preferującą rynsztokowy język, w ten sposób chciała nam studentom ukazać powagę psychologi klinicznej, z kim przyjdzie nam pracować. Nie rzadko myślałam, że ona sama potrzebuje pomocy w zdiagnozowaniu. Na marginesie zmieniłam grupę i to uratowało mój dyplom.
Komentarze
Prześlij komentarz